Seminarium obedience z Magdaleną Łęczycką, czyli ostatni weekend sierpnia spędzony w Warszawie

Pokusiłam się na udział w 2-dniowym seminarium obedience prowadzonym przez Magdalenę Łęczycką .

Patronat nad semi objął sklep internetowy PSIESMAKI.COM

Wybrałam do udziału w tym semi naszą najmłodszą sunię – 10 miesięczną Elisie.

Zrobiłam to celowo, gdyż z Elą od małego trenujemy koncentrację wg wskazówek Magdy. Najmłodszy umysł w hodowli, do tego jeszcze nie „zapisany” wieloma komendami, czyli bardziej podatny na naukę nowych umiejętności.

Pogoda jak najbardziej sprzyjała temu spotkaniu. Zajęcia były i indywidualne i grupowe. Ja osobiście bardzo cenię te drugie. Czemu tak? Ponieważ uważam, że im więcej rozproszeń dla psa, tym lepiej. Pies znieczula się na obecność innych psów, ludzi, odgłosów. Większym wyzwaniem dla mnie jako przewodnika jest pokazanie psu, że od tych innych bodźców zewnętrznych to ja jestem jednak bardziej atrakcyjna dla psa (do czego właśnie dążę). Ćwiczenia na koncentrację, które z Elise od szczenięcia regularnie ćwiczę, dały 100% efekt. Nie można sobie niemalże wymarzyć bardziej wpatrzonych psich ślepi, niż Eli we mnie 😛 I to pierwsze moje odczucie z tego semi.

Kolejne pozytywy dawała nauka nowych rzeczy. Niektóre z nich wychodziły doskonale. Niemalże jakbyśmy ćwiczyły to już wcześniej, ale inne rzeczy były dość trudne do zrozumienia dla psiej główki. Muszę przyznać, że Ela się starała. Bardzo się starała. Główka jej pracowała, czasem szybciej a czasem wolniej się włączając. Ważne, że chęci były.

Oczywiście Elisia potrafiła wszystkich rozbawić podczas nauki aportowania. Drewniany koziołek miała zamienić na piłkę, ale biegnąc z koziołkiem w mordce chyba coś sobie umyśliła inaczej, bo zamiast wypluć koziołek i podjąć piłeczkę to Elunia … podjęła piłeczkę nie wypuszczając koziołka. Cała szczęśliwa z pełnym, radosnym pyskiem przybiegła pochwalić się do mnie. A ja, i wszyscy wokół, chachaliśmy się z tego jej pychola.

semizdjęcie ze zbiorów PSIESMAKI.COM

Spacer po obcym mieście też dał mi powody do zadowolenia, bo nic nie frustrowało dziewczynki, a przecież była w stolicy. W hostelu zachowywała się bardzo dobrze, nie psociła, grzeczna dla obsługi i gości. No po prostu miodziooooooooo.

Przed nami teraz ćwiczenie nowych, fajnych rzeczy. Dziś dzień luzu dla dziewczyny 😉

Dodaj komentarz